5/99
Kšcik poezji
Iza Kowalska

- Miłość drogą życia -

Gdzie ludzie się radują ja życie tracę,
I choć wiem, że jest wiele lat przede mną,
to swym brakiem wiary życie swe skracam.
Boże! zdejm z mego serca wiosenny niepokój,
Daj życiu duszę i cel duszy wyprorokuj!
Jedną miłość daj życiu memu, niechaj pali się żarem,
A zostanę wiernym tej miłości zegarem.

28.XII 94
- Mój dom to matka -

Tam jest mój dom,
gdzie matki serce,
Tam jest mój dom,
Gdzie jej dusza w rozterce.
Gdzie ją wychwalają,
Czy też za złą mają.
Ona jest pasterzem,
Który owiec swych strzeże.
Zbiera i tuli w swe ręce,
Bo ma dobre serce.
Dziecko jest jej życie,
Przed lękiem ukryciem.
Matka to człowiek bogaty i ubogi,
Tam układasz swoje radości, smutki i trwogi.

- Ziemia ołtarzem -

Słońce promienie rzuca na ziemię,
Zwierzęta tulą się do siebie.
Niektóre z lęku się przytulają,
Bo świat znają.
Ciągle tylko uciekają
Bo człowieka za wroga mają.
Las je pędzi w różne strony,
Nawet uciekają wrony
Życie i ziemia jest dla nich ołtarzem
I zachowują się, jakby chciały powiedzieć:
tylko o nim marzę.
A gdy dla nich słońce już przestaje bić,
To przestają żyć.

19.III 96 (15.50 wtorek)

Iza Kowalska jest młodą dziewczyną. Mieszka we wsi Gozdy, a uczy się w Zespole Szkół Rolniczych w Studzieńcu. Kiedy zabierałam się do lektury jej wierszy, pomyślałam sobie, że oto jeszcze jeden młody, wrażliwy człowiek, który szuka możliwości wypowiedzenia się w liryce. Po przeczytaniu wierszy Izy nasunęło mi się określenie, że jest to dziecko zranione. Jej wiersze to jedna wielka skarga na świat. Niezwykle głęboką szczerość wypowiedzi potęguje regularność wersów i rymy. Iza w swych wierszach nazywa stałe elementy rzeczywistości. Mówiąc o Bogu, który nie chce śmierci grzesznika, mówiąc o matce jako domu dla dziecka, o ziemi jako ołtarzu zakotwicza się w tak określonej rzeczywistości. Stwarza świat, a jednocześnie świat ten nie zostaje oswojony. Świat nie daje Izie tyle ciepła, ile potrzebuje. Stąd w wierszach Izy tyle smutku.

Bogumiła Dumowska



Z mochowskiej Arkadii

Jerzy Milewski to "zwykły" rolnik, bez humanistycznego wykształcenia. Ale jego poezja dawno wyszła z opłotków ludowego prymitywizmu. Pisząc na marginesie codziennych rozlicznych zajęć, w skrajnie trudnych - na pozór - warunkach , od kilkunastu lat z chłopskim uporem doskonali swój poetycki warsztat. Poeta zaprasza czytelnika do Arkadii mochowskiej. Tu, wśród żyznych pól, bagien i lasów stoi rodzinny dom poety.

" Mała plamka , skrawek ziemi
bliski tak mojemu sercu ,
jedna strona wielkiej księgi
jedno słowo z wielu wersów "

Podmiotem lirycznym wierszy Jerzego Milewskiego jest człowiek zakochany w swojej ziemi. Przy pomocy środków poetyckich buduje on przed oczami czytelnika niezwykle plastyczny, silnie oddziaływujący na wyobraźnię obraz. Złote pola, tęczowe sady , księżycowe noce to rekwizyty świata , pełnego harmonii i spokoju. Wzorem mistrza z Czarnolasu, Jerzy Milewski opiewa gospodarstwo , pracę na roli i ludzi, którzy w codziennym trudzie zarabiają na chleb powszedni. Podobnie jak Jan Kochanowski autor "Moich lipców" godzi się na przemijanie czasu. Melodia z lat dziecinnych ulega zapomnieniu , kosy zostały zastąpione przez kosiarki, a mochowskie dzieci rozbiegły się po świecie "do domów własnych lecz nie swoich".

Poezja Jerzego Milewskiego jest próbą ocalenia skrawków świata, który musi odejść, próbą ocalenia chwili , która musi przeminąć.

" Panta rhei " głosił Heraklit i Jerzy Milewski zdaje się to akceptować , pomimo to próbuje utrwalić na kartach poezji to, co najcenniejsze; miłość do ukochanej kobiety i do ojczyzny, piękno rodzinnego krajobrazu, trud uprawiających ziemię ludzi, chleb na stole, historię. Znakami tej historii są samotne białe krzyże, stojące pośród pól i lasów, krzyże postawione na grobach tych, którzy oddali życie za ojczyznę. Jednak nawet mogiły nie burzą arkadyjskiego krajobrazu. Młode pokolenie oddaje hołd poległym, ptaki śpiewają pieśni o ich bohaterskich czynach, a krzyże stoją na warcie, strzegąc ukochanej przez poetę ziemi. Świadomość równości ludzi wobec śmierci, strach przed zapomnieniem pojawia się na chwilą w Zapachu świerku" , ale już w "Moich lipcach" wizją samotnej mogiły zastępuje obraz duszy roztapiającej się w umiłowanej nade wszystko przyrodzie. Nad mochowską Arkadią czuwa żurawińska Matka Boska. To do niej zwracają się mochowianie ze swoimi prośbami i podziękowaniami. "Żurawińskie Te Deum" to bardzo piękny wiersz o tak charakterystycznym dla Polski kulcie maryjnym. Chyba nigdzie indziej na świecie Maria nie cieszy się tak wielkim uznaniem , jak w naszym kraju. Żadnej z biblijnych postaci nie poświęcono tyle strof .Wiersz Jerzego Milewskiego kontynuuje nurt poezji maryjnej zapoczątkowany już w średniowieczu przez takie utwory jak "Bogurodzica" czy "Lament Świętokrzyski".

" Mochowskie dzieci ", tom wierszy napisanych przez "prostego" rolnika , to wzruszający - i poruszający - liryczny obraz wsi Mazowsza Płockiego z końca XX wieku. Warto , by znaleźli się w Mochowie, sponsorzy (Urząd Gminy? Gminna Spółdzielnia?) gotowi zainwestować środki ( naprawdę nieduże !) w wydanie tej książki.

Dorota Kurkiewicz


Ojciec

W pamięć pobiegł
tak szybko
tak cicho
tak nagle

Na zawsze

Kielnia z pługiem
o niego dbali
by nie zardzewiał

Był dumny
z niewoli takiej

Dłoń nigdy
nigdy
mu nie zadrżała
gdy chleb chłopski
krzyżem znaczył

Swój wieniec
z własnej skiby zbudował

Zostawił

Wszystko zostawił
zagon wspomnień
dom pełen jutra
i krzyż

Krzyż

Na łanie cmentarnym


3.11. 1997r.
Powie czas

dla Iner

a ja lubię
kochać Ciebie wiosną
kiedy kwiatem
każdy sad

a ja lubię
być przy Tobie latem
kiedy chlebem
pachnie świat

a ja lubię
tulić Cię jesienią
złotoliściem
mocno tak


a ja lubię
szaleć z Tobą zimą dzwoneczkami
białych gwiazd

a ja lubię
zamknąć w ust zabawie najpiękniejszy
wspólny świat

a ja lubię
nic nie powiem więcej
resztę powie
Tobie czas

1991 r.



Chleb

chleb się bieli kłosem
tym złotem z zieleni
wyrosłym
spiętym powrósła pasem
stygomędli rzędem
wzniosłym

chleb się bieli kłosem
starych cepów pomrukim
miłosnym
żarnem ostrym i piecem
jak wiosna i lato
radosnym

chleb się bieli kłosem
w zimowe słoty obrusem
letnim
świąt rodzinnych opłatkiem
i bochnem bochnem
powszednim
Żurawińskie Te Deum

Pokochałaś Matko Ziemię
utuloną nad Skrwy brzegiem.
Pokochałaś Matko plemię
zasypane grzechów śniegiem.

Tobie Matko hołd wszelaki
niech składają dzieci Twoje,
niech z Żurawina przez wieki
płyną twej dobroci zdroje.

W głębi borów ukazałaś
przed wiekami swe oblicze.
Próśb Żurawka wysłuchałaś,
na twą miłość Matko liczę.

Tobie Matko hołd podzięki
niech składają dzieci Twoje,
Niech Twa łaska trwa przez wieki
wysławiona przez dni roje.

Ty opieką nas otaczasz
przez nasz rozum nie pojętą,
zło wszelakie wciąż oddalasz,
chronisz Swoją Ziemię Świętą!

Tobie Matko hołd wierności
niech składają dzieci Twoje,
niech z bólem serc za grzeszności
strzegą zawsze dobro Twoje,

Ty matuchno za trud chłopski
dajesz złoty bochen chleba,
za boleści, żale, troski
ofiarujesz szczęście nieba.

Tobie matko hołd miłości
niech składają dzieci Twoje
niech twe serce, kwiat dobroci
troszczy się o chłopstwo swoje.


Gościsz Matko Ty pielgrzymów
kilka razy w każdym roku,
idą tu wśród stycznia śniegów,
maja śpiewu, sierpnia skwaru.

Tobie matko hołd wszelaki
niech składają dzieci Twoje,
sanktuarium Twe przez wieki
niechaj sławią wiernych roje.

Niech te słowa, za Twą miłość,
będą hymnem uwielbienia,
niech te deum Żurawńskie
śpiewa cała Twoja Ziemia
1984 r

Żurawin - nazwa wsi pochodzi od nazwiska pustelnika Żurawka (Żorawka), któremu ukazała się Matka Boska. Dziś sanktuarium Matki Boskiej Żurawińskiej - to Mochowska Częstochowa.