3/2000
Horror budowlany - nie tylko przy ul. Braci Tułodzieckich.

W czerwcu 1996 roku dyrektor Miejskiej Biblioteki otrzymał ze Stowarzyszenia "Civitas Christiana" (dawny "Pax") wypowiedzenie najmu lokalu udostępnionego przez Stowarzyszenie na siedzibę biblioteki filialnej. Trzeba było szukać nowego pomieszczenia, co na Włókach nie było sprawą prostą. I oto nagle pojawiła się zupełnie nieoczekiwana szansa. Zgłosił się p. G. oferując na siedzibę biblioteki samodzielny, ładny pawilonik, wybudowany na terenie jego posesji przy ul. Ułańskiej. I to bez żadnego czynszu! Uskrzydlonemu taką propozycją dyrektorowi skrzydła nieco opadły, gdy dowiedział się jaki warunek trzeba spełnić, by osiedlić bibliotekę przy ul. Ułańskiej: odkręcić postanowienie administracyjne i sądowe nakazujące wyburzenie pawilonu, który został wzniesiony bez zgody odpowiednich władz i z ewidentnym naruszeniem prawa budowlanego (nawet laik łatwo mógł dostrzec, że zbudowany tuż przy chodniku pawilon narusza symetrię, zbudowanego równiutko, pod sznurek, ciągu domków). Dyrektor, choć z natury lojalista, spróbował wykorzystać szansę, ale zdziałał niewiele. Gdy złożył stosowny wniosek z obszernym uzasadnieniem w Urzędzie Rejonowym, został surowo skarcony przez ówczesnego z-cę kierownika Urzędu - Jana Piotrowskiego i naczelnika Oddziału Architektury i Nadzoru Budowlanego - Stanisława Karolaka: dura lex sed lex, jak mawiali Rzymianie - żadne "ważne względy społeczne" nie mogą usprawiedliwić samowoli i naruszenia prawa, nielegalna budowa musi zostać zniesiona. I pawilonik rzeczywiście zniknął.

Czemu przypominam to incydentalne wydarzenie sprzed 6 lat? Aby przypomnieć, że jeszcze w początkach lat 90-tych istniejące przepisy prawne i obowiązki nadzoru budowlanego obejść było niełatwo. Od tego czasu zmieniło się wiele - niestety, nie zawsze na korzyść.

W ostatnich latach buduje się w Sierpcu sporo, szczególnie domów jednorodzinnych łączących często funkcje mieszkalne z usługowymi lub handlowymi. Inwestycjom takim sprzyja nagłe wzbogacenie się kilkuset pracowników Browaru i powstanie sporej grupy nieźle prosperujących przedsiębiorców i przedstawicieli "wolnych zawodów". Ten boom budowlany to wielka szansa także na zmodernizowanie i upiększenie miasta. Tym bardziej, że dzisiejsi inwestorzy dysponują na ogół bez porównania większymi środkami niż poprzednicy z lat 60-tych lub 70-tych a także nieporównywalnie bogatszym wyborem materiałów budowlanych i projektów architektonicznych. Ale obserwatorom już wzniesionych, lub realizowanych inwestycji, nasuwają się nie tylko pozytywne oceny. Zdecydowana większość powstających obiektów to budowle o ładnej architekturze, dobrze wkomponowane w krajobraz, często otoczone zadbaną zielenią. Pojawiają się również zaskakujące rozwiązania - i to też dobrze. Ale zdarza się niestety, i to wcale nie tak mało, indywidualnych budowli i całych większych założeń urbanistycznych zrealizowanych fatalnie - na skutek braku wyobraźni i dobrego gustu inwestorów i projektantów a także ewidentnego "przymykania oczu" na uchybienia ze strony nadzoru budowlanego. A budowa domu to nie tylko indywidualna sprawa jakiejś rodziny ale i ważny fakt społeczny. Wzniesiony dziś budynek będzie przecież zdobił lub szpecił miasto przez kilkadziesiąt lat. Stanie się pożytecznym jego elementem albo zawalidrogą komplikującym funkcjonowanie i rozwój organizmu miejskiego. Dlatego we wszystkich cywilizowanych państwach obowiązują w zakresie budownictwa i rozwoju miast przepisy prawne zabezpieczające i kojarzące interesy lokalnych społeczności, miasta i użytkowników.

Nasze prawo budowlane (ustawa sejmowa z 7 lipca 1994 r. i rozporządzenie wykonawcze) korzystnie wyróżnia się na tle polskiej legislatury lat ostatnich. Jest nowoczesne, jasno i precyzyjnie określa uprawnienia i obowiązki poszczególnych organów administracji i realizatorów procesu inwestycyjnego. Niestety łatwo dostrzec, że i w tej dziedzinie następuje erozja. Prawo funkcjonuje coraz częściej tylko na papierze, a realizacje w betonie, cegle i pustakach (ulubiony materiał budowlany sierpczan) często bardzo odbiegają od ustaleń i norm prawnych. Niektóre fragmenty naszego miasta mogłyby wręcz służyć wykładowcom na wydziałach budownictwa lądowego politechnik do zilustrowania wykładu o najczęściej popełnianych błędach architektonicznych i naruszeniach prawa budowlanego. Najlepszą chyba taką "szkołą ćwiczeń" stanowi ulica Braci Tułodzieckich, na odcinku między ulicami: Wiosny Ludów i Płocką. Ulica ta posiada dość nową zabudowę o stosunkowo wysokim standardzie. Pod koniec lat 30-tych rozpoczęli jej zabudowę dość zamożni wóczas sierpczanie, w tym kilkunastu nauczycieli (z tego tytułu ulicę tę nazywano niegdyś nieoficjalnie "nauczycielską"). W czasie okupacji mieszkali tu notable hitlerowscy (po wyrzuceniu polskich właścicieli). Dla nich niektóre domki przebudowano lub wykończono. Zabudowana domkami o niezłej przeważnie architekturze, zlokalizowanymi na dużych działkach, była jedną z ładniejszych i nowocześniejszych ulic Sierpca. Urody dodawało jej mnóstwo zieleni i kolumny gmachu sądu, wyłaniające się z otaczającego go parku. Nie zaszkodziły jej specjalnie powstałe później większe budowle - niezbyt wysokie, dyskretnie odsunięte od chodnika i dobrze wkomponowane w otaczającą zieleń (Dom Nauczyciela, bank, blok spółdzielczy). Dopiero żywiołowy boom budowlany ostatnich lat zmienił , i nadal zmienia, charakter tej ulicy nie do poznania. Na krótkim (ok. 200 m) wymienionym wyżej odcinku, notujemy: 1). "przyklejenie" nowozbudowanego domu do sąsiedniego o całkiem innej archtekturze (nr 3). Efekt: potężne niekształtne gmaszysko. 2). właściciel domu nr 5 dobudował do niego, tuż przy chodniku, potężny piętrowy pawilon, który nie tylko przesłania całkowicie "macierzysty dom" (niegdyś jeden z ładniejszych), ale i posesje sąsiednie. 3) do nowego pawilonu szkolnego "przytulił się" sklep - cukiernia "U Mariusza" wręcz wyskakując na chodnik. W efekcie zabudowa początku tej ulicy (stary budynek szkoły nr 1, nowy pawilon szkolny, sklep) jest malowniczo bałaganiarska 4) do kilku innych domków dobudowano różnej wielkości, stylu i urody pawiloniki handlowe (gdzież te czasy, gdy jedyny i całkiem ładny pawilon przy odległej od centrum ulicy Ułańskiej był skandalem?). 5) na posesji nr 3 pojawiła się potężna murowana, łukowata furta - strażnica godna gotyckiego klasztoru lub więzienia.

A może - wyrazi ktoś wątpliwość - architekt miejski i nadzór budowlany są, w istniejącej sytuacji prawnej, bezsilni wobec tych i innych inwestorów? Nic z tych rzeczy! Przepisy są jasne, precyzyjne i bezkompromisowe. - "Obiekt budowlany i związane z nim urządzenia należy projektować w sposób zapewniający formę architektoniczną dostosowaną do krajobrazu i otaczającej zabudowy". (ustawa "Prawo budowlane", art. 4). "Przeznaczenie budynku oraz sposób zabudowy i zagospodarowania działki budowlanej, powinny być zgodne z ustaleniami miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego". "Usytuowanie budynku na działce budowlanej, powinno być dostosowane do linii i gabarytów zabudowy określonych w planie miejscowym lub w decyzjach o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu, zapewniających zachowanie odległości między budynkami (...) oraz ... od granic działki i od zabudowy na działkach sąsiednich" (Rozporządzenie Ministra gospodarki Przestrzennej i Budownictwa z dnia 14 grudnia 1994 r., Dz. U. § 10, §12. (Podkreślenia moje - A.S.). Itd. itd.

Przykład ulicy Braci Tułodzieckich jest jaskrawy ale inwestycje naruszające istniejące prawo lub po prostu brzydkie, można znaleźć chyba na każdej ulicy. Na Polnej ładną zabudowę przerywa potężna bateria blaszanych garaży, stojących tuż przy chodniku, na Solskiego można podziwiać realizowaną aktualnie budowę godną slumsów z metropolii Trzeciego Świata. To uliczki peryferyjne, ale brzydka i nie zharmonizowana z otoczeniem trwała architektura wkracza też szerokim frontem do centrum miasta. Poza wymienionym już przykładem ul. Braci Tułodzieckich, zadomowiła się przy ulicy Konstytucji 3 Maja (róg Narutowicza) i przy ulicy Zielonej. Troską napawa nawet rysujący się ostateczny kształt ulicy Wspólnej, zabudowywanej przez "piwnych" potentatów. Bałagan budowlany wkracza nawet na chodniki - w wielu punktach są one właściwie likwidowane na rzecz lokalnych parkingów i ogródków przysklepowych, (ul. Narutowicza).

Z czego biorą się wskazane fakty? Bezpośrednimi sprawcami są oczywiście sami inwestorzy, którzy zbyt często kształtują budowlę wg swych amatorskich wizji i potrzeb, bez dostatecznego zastanowienia się jakim wymogom powinny sprostać obiekty, które trwać będą przez długie lata. Lekkomyślność, brak wyobraźni i fałszywie pojęta oszczędność inwestorów niekiedy wręcz poraża - zdarza się, że nawet samych inwestorów, gdy już ujrzą w pełnej krasie obiekt swych marzeń. Ale głównymi winowajcami są architekci i nadzór budowlany. To fachowcy powinni znać i przestrzegać nie tylko przepisy prawne ale także szanować podstawowe zasady sztuki architektonicznej i estetyki. Takie fakty jak realizowanie pudełkowatych domków z doczepionymi wieżyczkami, budowanie obiektów niemal pałacowych, na których frontonach okazałe kolumnowe ganki sąsiadują z niemniej okazałymi drzwiami garażowymi godnymi remizy ochotniczej straży pożarnej, czy też rzeczywiście udane duże, ładne wille wznoszone na mikroskopijnych działkach - ich obciążają przede wszystkim.

Godna uwagi jest jeszcze jedna prawidłowość: obrzeża miasta zabudowane są ładnymi przeważnie domkami, tworzącymi ulice o wyraźnej często specyfice (nikt nie chce mieć domu wyraźnie gorszego i brzydszego niż mają sąsiedzi), natomiast fatalne realizacje spotykamy nagminnie w obrębie centrum miasta. Właściwie nic w tym dziwnego - są to tereny atrakcyjne gospodarczo więc właściciele działek i "ludzie interesu" starają się możliwie szybko wznieść na nich coś przynoszącego zysk. Niestety w znacznej części są to budowle wyraźnie improwizowane i po prostu brzydkie, które potem stać będą długo. Placów do zagospodarowania a także posesji z domkami do wyburzenia jest szczególnie dużo w obrębie zabytkowego starego miasta (Pl. Chopina i przyległe uliczki). Jeśli tereny te zostaną zabudowane bez ogólnego planu i rygorystycznego nadzoru, Sierpc XXI wieku uformuje się jako miasto bezkształtne, bez "serca".

Atanazy Sierpecki