2/2001
PRAWA I LUDZIE
Leon Gongoła, Bronx N.Y., U.S.A.

Leon Gongoła na torach kolejowych w Treblince - w tle brama prowadząca do hitlerowskiego obozu zagłady

Chciałbym ten artykuł poświęcić pamięci pewnego wielkiego Polaka. Nazywał się Feliks Tułodziecki (Felicjan A. Z). Prywatnie był nauczycielem i ojcem rodziny; miał żonę i dwie córeczki. W życiu publicznym pełnił funkcję przedstawiciela Polskiej Partii Socjalistycznej (PPS) w moim rodzinnym Sierpcu (północna Polska). Jednocześnie był przewodniczącym 5 - osobowego przedstawicielstwa PPS w Radzie Miejskiej Sierpca. Feliks Tułodziecki był duszą polskiej inteligencji Sierpca. Był wielkim przyjacielem chłopów i robotników, odznaczał się szlachetnym charakterem i był gotów zawsze stanąć w obronie praw człowieka, czy był to chrześcijanin czy Żyd. Kochał małe dzieci i troszczył się o ich przyszłość i szczęście . Nienawidził narodowych socjalistów i faszystów i wszelkiego zła. W listopadzie 1939 r. Został uwięziony przez Gestapo. Zmarł w 1942 r. w K Z Dachau. Miejsca, które mam tu do dyspozycji, nie wystarczy aby wyrazić tego wszystkiego, co ten szlachetny i pełen chwały F. Tułodziecki jest wart. Można wiele o jego działalności, jego charakterze i człowieczeństwie powiedzieć. Jako Żyd chciałbym podać kilka zdań z życia Feliksa Tułodzieckiego. Najpierw podam kilka niezbędnych danych statystycznych, które dotyczą miejsca mojego urodzenia. Gdy pan Wroński był komendantem policji w Sierpcu w 1938 r., gdy ja byłem jeszcze uczniem, w Sierpcu było 7600 Polaków, 3850 żydów , 600 Niemców, 20 Rosjan i 6 Ukraińców. My (Żydzi - red.) mieliśmy 5 przedstawicieli w 15 osobowej Radzie Miejskiej. 5 Było też radnych - Polaków radykałów, antypepeesowców (przedstawicieli prawicy, głównie endecji). 15 osobowa rada miejska była stanowiącą prawa władzą w Sierpcu. Radykałowie przed 1929 r. chcieli dni targowe przełożyć wtorek i piątek na wtorek i sobotę. Sobota jest dla Żydów, według starego testamentu od blisko 3500 lat sabatem, dniem świętym. W sobotę praca jest zabroniona, nie wolno handlować. W takim przypadku wielu Żydów straciło by środki do życia. Przeciw temu zarządzeniu stanął Feliks Tułodziecki - na czele z 5 - oma radnymi żydow skimi i antysabatowe rozporządzenie straciło moc prawną.

Można powiedzieć, że F.T. postąpił w duchu Statutu Kaliskiego. Kalisz to historyczne miasto środkowej Polski. Statut ten jest największy w historii ludzkości. Uchwalony za życia Henryka Pobożnego w 1265 roku. Od 700 lat żydzi z zachodniej Europy uciekali do Polski przed masakrą za czasów wypraw krzyżowych, oskarżani o rytualne mordy. Pergamin statutu przez blisko 1000 lat chronił życie Żydów w Polsce, synagogi, cmentarze szkoły itd. Oskarżenia o rytualne mordy były nieprawdziwe i fałszywie tłumaczone. Już w XI wieku za Bolesława Chrobrego przybywali Żydzi do Polski. Duży napływ Żydów nastąpił w XIV wieku za Kazimierza Wielkiego. Żydzi opuszczali zachodnią Europę przed dżumą, czarną ospą i pogromami. W Polsce przyjmowani byli przyjaźnie. Polscy panowie i królowie chronili i troszczyli się o nich. W średniowieczu i później rozkwitały gminy żydowskie, szkoły talmudzkie i rabinowskie akademie. Znany jest fakt, że w XVI wieku król Zygmunt August i car Iwan Groźny zawarli umowę umożliwiającą Żydom polskim prowadzenie handlu. Król Jan III Sobieski utrzymał dawne przywileje.

Chciałbym, aby czytelnicy nie odnieśli fałszywego wrażenia, że każdy Żyd w Polsce w ciągu prawie tysiąca lat mógł żyć jak róża. Naturalnie życie nie było tak gładkie jak byśmy chcieli. Polacy, naród serdeczny i dobry, prowadził z sąsiadami wojny. Napad Szwedów z za Bałtyku na Polskę w XVII wieku przypomina Rzymian, którzy z za Morza Śródziemnego zagarnęli kraj żydowski, Judeę. (...)

Przypominam, że we wrześniu 1939 roku przed napadem Hitlera na Polskę była ona największym obszarem w Europie zamieszkałym przez Żydów. Przypomnę jeszcze raz, że w moim rodzinnym mieście żyło 800 rodzin żydowskich, razem 3900 osób. Były tam 3 synagogi, 6 domów modlitwy mieliśmy 2 szkoły Talmudu, polsko - żydowską szkołę publiczną i przedszkole, hebrajską religijną szkołę dla dziewcząt, w państwowym gimnazjum uczyli się Żydzi. Dla najmłodszych było 20 tak zwanych chederów - szkółek religijnych (od 7 lat). Sam tam uczęszczałem. Posiadaliśmy własną bibliotekę i prowadziliśmy wielokierunkowe życie kulturalne. Żyliśmy spokojnie obok naszych polskich sąsiadów. Do dziś koresponduję z moimi starymi polskimi sąsiadami i przyjaciółmi (dziś nie ma w Sierpcu ani jednego Żyda). Nie słyszałem, aby w Polsce jakaś synagoga była spalona, albo wybita szyba. Tu, w Nowym Jorku byłem świadkiem takich wypadków, a przez wybite okno trafił mnie kamień. Przez ostatnie 20 lat odwiedziłem 2 razy Waszynkton, Jerozolimę i byłem w wielu europejskich stolicach. Poszukiwałem w bibliotekach i instytutach historycznych informacji o niszczeniu lub podpalaniu synagog w Polsce. Od 1407 roku zniszczono prawdopodobnie 6 synagog. 3 zniszczyli kupcy (...) z powodu konkurencji w handlu, 2 zostały zniszczone przez Kozaków, którzy przybyli ze wschodu, jedna przez Szwedów. Nie znalazłem przypadku, aby Polacy zniszczyli jakąś synagogę. Dostosowali się do Statutu Kaliskiego.

W czasie mojej ucieczki z warszawskiego Getta w 1942 roku ukrywali mnnie i żywili polscy chłopi. Przez dwa dni byłem ścigany przez niemiecki patrol pod wsią Kępa Kikowska między Legionowem a Narwią. Polscy wieśniacy ryzykowali życiem swoim i rodzin, gdy mnie pomagali i chronili. Jestem wdzięczny Polakom i uważam się za przyjaciela polskiego narodu. Posiadam odznaczenie "Amicus Poloniae" (...)

Na zakończenie mojego "spotkania z polską historią" proponuję podróż przez Warszawę do wsi Borkowo Wielkie, 5 km. (3 mile angielskie) od Sierpca. Jest tam około tuzina domów, które pamiętają czasy Kościuszki. Dla hiszpańskich czytelników - to są czasy Simona Boliwara dla Amerykanów czas Jerzego Waszynktona. W Borkowie Wielkim w latach 1941/45 było 4 Żydów, powtarzam 4 Żydów, przez polskich chłopów uratowanych. Ci chłopi - żeby było jasne, w przypadku gdyby Niemcy Żydów odkryli byliby rozstrzelani, także ich rodziny i Żydzi byliby rozstrzelani. Takie było prawo Hitlera i Niemiec. W 1969 roku spotkałem jednego spośród nich. Nazywał się Lubrański Mozes (XV). Lubrański żyje z żoną i z dziećmi w Ramat - Gaw koło Tel Avivu w Izraelu. Mozesa Lubrańskiego uratował Józef Różański, wieśniak z Borkowa, szlachetny człowiek. Nie spotkałem nawet 4 Żydów, którzy w swojej ucieczce z zajętej przez Europę nazistów, przyjęci byliby przed 1939 rokiem w USA. Natomiast znam nazwy więcej jak 4 statków, na których uciekinierzy po drugiej wojnie światowej, faszyści znaleźli przyjęcie na drugiej półkuli, w USA.

Zadaję sobie pytanie, co było powodem, że ci wieśniacy z Borkowa bez wahania ryzykowali życie swoje i rodzin dla uratowania 4 Żydów?. Myślę, że działali w duchu Statutu Kaliskiego albo byli uczniami Feliksa Tułodzieckiego z Sierpca. Może jest tak lub inaczej.

(tłum. Adam Zwoliński)

(Przedruk z czasopisma: "Polen" Monatschrift nr 7 (203) z 1971 r. Skróty redakcyjne).

Leon Gongoła - ur. 23 marca 1923 r. w Sierpcu, zm. 19 stycznia 1999 w Nowym Jorku. Obszerna rozmowa z L. G. - zob. "Wspomienia Sierpczan". Sierpc 1998 s. 151-156.