2/2000
POWIAT PO ROKU: reforma potrzebna i konieczna, ale nie w takim wydaniu!

Rok temu, w styczniu 1999 roku, wraz z reformą administracyjną wystartowały powiaty samorządowe. Od ministra finansów w prezencie otrzymały budżet. Po dwóch miesiącach intensywnych przygotowań wszystko miało być zapięte na ostatni guzik. Tylko sceptycy prorokowali, że przy takich finansach samorządność jest wielką fikcją.

Minął rok. To niewiele, ale można już teraz zadać pytanie: jak było? I czy potrzebne to było?

Wszelkiego rodzaju rozmowy na ten temat można streścić tak: to było potrzebne i konieczne, ale w takim wydaniu to jest karykatura reformy. Wielu radnych uważa, ze bez subwencji drogowej powiatowi trudno byłoby się utrzymać. Budżet na ubiegły i bieżący rok przygotowywało powiatowi Ministerstwo Finansów. Budżet składa się z trzech szufladek. Dwie największe zajmują ponad 90%: dotacje (trzeba wykorzystać na ściśle określony cel albo oddać) i subwencje (drogowa, oświatowa, wyrównawcza)- tu jest więcej swobody w gospodarowaniu pieniędzmi.

Trzecia szufladka - najmniejsza - to dochody własne. Tylko 1% podatku dochodowego płaconego przez mieszkańców trafia do powiatowej kasy.

Całość tak znikoma, że określa się ją zgodnie jako "budżet przetrwania".

Kołem ratunkowym jest subwencja drogowa. Generalnie "urywa się" z niej na powiatową kulturę, sport, bo takich wydatków budżet sporządzony przez ministra nie przewiduje. To samo dotyczy oświaty, gdyż pieniądze przeznaczone na nią są za małe.

Sprawdziły się przepowiednie: rząd pozbędzie się problemów, a zatrzyma pieniądze. Na dłuższą metę tak gospodarować się nie da. I nie tam wyobrażam sobie samorządność. Zamiast dotacji lepiej otrzymywać subwencje, bo są bardziej elastyczne. Większe dochody własne powiatu wpłynęłyby na poprawę funkcjonowania powiatu. Jak to zrobić? Zwiększyć udział powiatu w podatku od ludności, przydałby się choć jeden procent udziału w podatku od firm, a może także z podatku VAT.

Denerwujące jest to, że ogrom pieniędzy pozostaje w funduszach specjalnych, którymi dysponuje rząd i jego agendy. Pieniądze na inwestycje pochowane są w rezerwach resortów. Powiaty, podobnie jak 10 lat temu gminy, powinny zostać wyposażone w majątek, powinny mieć możliwość wypracowywania własnych dochodów. To zmuszałoby Zarząd Powiatu do myślenia, a efekty zależałyby od wysiłków Zarządu. I dopiero w takie sytuacji można mówić, że radni mają możliwość rządzenia. Bez rzeczywistych pieniędzy pozostających w dyspozycji radnych nie można mówić o reformowaniu służby zdrowia czy oświacie.

W Powiecie Sierpeckim jest poważna sprawa jak dotąd nie załatwiona. Powiat nie ma Strategii Rozwoju Powiatu. Taki dokument jest warunkiem do ubiegania się o jakiekolwiek środki pomocy z zewnątrz.

Jak to zrobić? Proponuję nadzór merytoryczny nad pracami powierzyć naukowcom z SGGW i powołać radę programową. Do prac nad Strategia włączyć wszystkie gminy, organizacje społeczne i polityczne, środowiska gospodarcze itp. Program ma służyć całemu Powiatowi o wyraźnie międzygminnym i ponadgminnym charakterze, bowiem problemów w pojedynkę nie sposób rozwiązać.

Adam Zieliński - radny powiatowy