1/2001
Problem na progu nowego wieku - praca dla młodych

Jednym z największych problemów, jakie pojawiły się na progu nowego wieku, jest bezrobocie, a więc brak pracy. Chodzi nie tylko o tracących ją, ale głównie o ludzi młodych. Nakładają się tu liczne negatywne czynniki: pojawianie się na rynku pracy tych, którzy ją stracili w wyniku restrukturyzacji, a także tych, którzy kończą uczelnie, szkoły średnie i zawodowe. W dodatku za kilka lat sytuację pogorszy wyż demograficzny - stanowią go urodzeni na początku lat osiemdziesiątych. Wierzchołkiem owego wyżu są 17- latkowie : jest ich aż 698 tys. To są uczniowie klas trzecich szkół ponadpodstawowych. Tuż obok, podnóżami wspomnianego szczytu są: 15 lat (659 tys.) i 19 lat - 660 tys. Opuszczają rynek pracy dwa razy mniejsze roczniki, tj. 350-360 tys. Zbliżający się do rynku są równie liczni jak w przedziale 21-25 lat: liczą każdorazowo ponad 600 tys. Oczywiste jest, że wyż demograficzny niesie realne zagrożenie. Przygotowani do pracy (armia wykształconych) dołączą do bezrobotnych. Ci pierwsi będą równie sfrustrowani jak zwolnieni. W powszechnym przeświadczeniu dyplom wyższej uczelni ma zwiększyć szanse w znalezieniu pracy. Powiększyła się liczba uczelni, ale dyplom nie jest równy dyplomowi. Podobnie jak uczelnia uczelni. Gwarantem pracy jest ukończenie informatyki, jednak trudno dostać się na ten kierunek. Ponad potrzeby gospodarki studiuje się na kierunkach ekonomicznych. Poza tym jawnie się mówi, że zdobycie pracy to kwestia znajomości. Restrukturyzacja w gałęziach przemysłu nie została zakończona. W dodatku otrzymujący odprawy nie tworzą znaczącej liczby miejsc pracy. Trzeba dostać wysoką odprawę, tak jak górnik. Większość z nich jednak wyzbyła się otrzymanych, godnych pozazdroszczenia pieniędzy.

Oprócz restrukturyzacji pracowników przegoni automatyzacja, zwłaszcza w dużych firmach. Zachodnie inwestują głównie w większych miastach, a tzw. ściana wschodnia kraju świeci pustkami. Nasze zachodnie rejony kraju są atrakcyjne za sprawą dobrej komunikacji, ulg podatkowych - poza tym nowa firma szybciej przekonuje się, kiedy jakaś inna przybyła tu wcześniej.

Wejście do Unii Europejskiej to możliwość szukania sobie pracy z dala od rodzinnego domu. To szansa dla ambitnych, ale nie dla większości. W Unii również istnieje bezrobocie, którego wskaźnik spadł do 8,1 % pod koniec ubiegłego roku.

Przeobrażenia dotknęły nie tylko miast, ale i wieś, która ubożeje. Nieliczni powiększają stan posiadania specjalizując się w dostawach mleka czy hodowli. Zaledwie jeden lub dwóch uczniów w klasie wiejskiej szkoły myśli o przejęciu gospodarstwa po rodzicach. Oni również muszą być uwzględnieni w ostatecznym rachunku przemieszczeń. Tu kłania się demografia, a więc sprawa nadmiaru ludzi. Nie można powiedzieć, że jakoś to będzie. Bo przyjdzie czas, to się pomyśli. Dla każdego rodzica przyszłość dziecka jest kwestią szczególnie ważną. Młode pokolenie rozpoczyna bieg maratoński. Rosną wymagania w sensie nauki: programy są przeładowane, w dodatku znajomość jednego zachodniego języka staje się czymś oczywistym, podobnie jak obsługiwanie komputera.

Nasza świadomość nie jest już socjalistyczna. Kapitalizm wymaga współdziałania, gdyż konkurencja łatwo zmiecie źle prowadzoną firmę. Z różnych przyczyn przedsiębiorstwa prywatne planują zwolnienie ponad 50 tys. pracowników. Tym samym szybciej niż zakładano wskaźnik bezrobocia sięgnie ok. 15 %.Ponad rok na pracę ma czekać prawie 40%, a co piąty - najmniej 2 lata. Po pół roku ( lub nieco dłużej - w zależności od rejonu kraju) osobom tracącym pracę zostanie odebrany zasiłek. Do tego czasu powinni się utrzymać za 22-30% otrzymywanego poprzednio wynagrodzenia. Zachód oferuje w takiej sytuacji nie mniej niż 50%, w zależności od państwa. Po wygaśnięciu prawa do zasiłku (a to już dotyka 80% bezrobotnych) można ubiegać się o wsparcie finansowe i rzeczowe z ośrodków pomocy społecznej. Nie są to środki pozwalające na opędzenie codziennych potrzeb i dlatego kwitnie praca "na czarno", zarobek w dużych miastach. Łatwiej poradzić sobie w sezonie budowlanym. Pobyt poza domem jest ze szkodą dla wychowania dzieci. W ciągu tygodnia ojciec w zasadzie wegetuje - pracodawca przystaje na spanie gdzieś kątem, po kilku w jednym niewielkim pomieszczeniu. Nie ma już chwytliwego hasła o równych żołądkach. Praca na państwowej posadzie nie będzie możliwa i zrodzi się konieczność zakładania własnych, rodzinnych firm i gospodarstw. Gorycz i zwątpienie już goszczą w polskich domach. Mówienie o firmie jest związane z pieniędzmi. Receptą na bezrobocie wykształconych będzie pozbywanie się nie spełniających wymagań? To, oczywiste, daje się zauważyć. Z problemem zatrudnienia nadmiaru chętnych nie mogą sobie poradzić państwa nie będące w okresie transformacji. Nie mówi się już u nas o drugiej Japonii. Pewne osoby zamilkły, chociaż chętnie się wypowiadały w czasie obalania komunizmu. Już po sześciu miesiącach realizacji reform miało nastąpić ożywienie gospodarki - tak zapowiadano. Bezrobocie miało nie przekroczyć 400 tys. Z nadzieją witaliśmy przełom 1989 roku. Dzisiaj wchodzimy w nowe dziesięciolecie z kontem zysków i strat. Wzrost gospodarczy wydaje się być adresowany do posiadających pieniądze. Nie on w innych państwach jest podstawą oceny rozwoju społecznego. Miarą są warunki życia społeczeństwa, dostęp do oświaty, kultury, służby zdrowia itd. Rzeczywistość lat dziewięćdziesiątych przyniosła zmiany z myślą o zaradnych - różnie ujmując to słowo. Afery, przestępczość i zapchane półki sklepowe. Okazało się, człowiek jest małym egoistą - jeśli już myśli, to o sobie, a co najwyżej o własnej rodzinie. Decydenci co prawda mają większą skalę troski. Już niedługo ubędzie im jeden problem: nie będą mieli co sprywatyzować i sprzedać. Nie będą też mieli czym finansować deficytu w rachunku obrotów bieżących. Zadłużenie z 20 mld USD wzrosło do ponad 60 mld USD. Bilans otwarcia wydawał się trudny: zadłużenie, centralnie sterowana socjalistyczna gospodarka. Po stronie "MA": wolność, zlikwidowana cenzura. Dzisiaj cenzura podobno nie istnieje . Lata dziewięćdziesiąte to konsternacja towarzysząca przekształceniom - transformacji. Powalenie PGR-ów, czyli 400 tys. ludzi pozbawionych zatrudnienia. Finał minionego dziesięciolecia stanowią reformy mające zaprowadzić do końca porządek w życiu publicznym. Reformy - różnie oceniane.

Tworzenie miejsc pracy jest najważniejszym celem dla społeczeństwa. Przekonuje o tym skala problemu. Przemiany, jakich doświadczyliśmy w tamtym dziesięcioleciu, dotknęły nas boleśnie. Na plan pierwszy wysuwa się przyszłość młodego pokolenia, które nie z własnej winy w dużej części będzie bezrobotne. Naturalnie wzrost gospodarczy przyczynia się do tworzenia miejsc pracy, ale trzeba wiedzieć, że Hiszpania (o niej wspominano) w dalszym ciągu ma wysokie bezrobocie (13,6%). Miejsca pracy to sektor usług - tu mają się znaleźć ludzie ze środowiska wiejskiego. Czy sądzenie, że wszyscy powinni mieć pracę nie jest myśleniem utopijnym? Jak mają wejść na rynek pracy kończący tylko szkoły zawodowe, skoro jest ich aż 54% ! Ostatnie 3 lata to podwojenie się liczby chętnych do pracy. W 2004 roku będzie ich 750 tysięcy! Czynni zawodowo dokształcają się umacniając swoją pozycję. Tak więc niższe podatki, liberalizacja rynku pracy, wykształcenie...

ASTA